środa, 21 listopada 2012

Motywacja!!!!

Dziś zebrałam się w sobie i zestawiłam wszystkie wykonane z miesiąca na miesiąc zdjęcia mojej "przemiany" fizyczniej.Psychiczna jest równie pokaźna jednak ciężko było uwiecznić moje niesamowite szczęście po tym jak zobaczyłam ZMIANĘ!!
Może choć jedna osoba stwierdzi,że jednak warto zawalczyć.
Jako,że zawsze byłam okrąglejszą osobą w pewnym momencie przywykłam do takiego stanu rzeczy po setce porażek po nieskutecznych dietach "cud" .Efekt jojo był zawsze bardziej spektakularny:(
Tym razem jest inaczej. Co prawda nie osiągnęłam jeszcze sylwetki,którą większość uważa za zgrabną, jednak dla mnie to co dziś ujrzałam jest już wielkim sukcesem. Choć jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa i walczę, walczę dalej!
DOSYĆ WIECZNYCH WYMÓWEK I TYSIĄCA INNYCH "WAŻNYCH SPRAW"
KAŻDY WYSIŁEK FIZYCZNY ZAOWOCUJE PRZEDE WSZYSTKIM LEPSZYM SAMOPOCZUCIEM. NOWE CIAŁO NATOMIAST JEST MIŁYM DODATKIEM:)

Tego mam zamiar się trzymać!

sobota, 17 listopada 2012

Never give up!!

Listopad...Miesiąc, w którym spadł mi świat na głowę.W koło pełno nieszczęścia, frustracji, nienawiści, złości i wielu innych negatywnych emocji. Nie powiem tez przez kilka dni mało nie eksplodowałam wyżywając się na wszystkich i wszystkim co podeszło mi pod rękę. Wszystkie moje plany, marzenia i cele musiały wziąć w łeb i ustąpić miejsca tym ważniejszym sprawom. Wieść o bardzo ciężkiej chorobie bliskiej mi osoby spowodowała lawinę łez, pytań "dla czego?". O diecie nawet nie wspomnę, bo ja po prostu nic nie jadłam, wiązało się to z brakiem sił do ćwiczeń i chęci do życia.
Gdyby nie moja maleńka księżniczka nie wychodziła bym prawdopodobnie z łóżka.
Wyszło słońce, więc poszłam na spacer i olśniło mnie. Czy płacz, frustracja, nienawiść i wszystkie te uczucia,które mną targały spowodują,że wesprę bliskich? No niestety nie. Podniosłam się kolejny raz z kolan. Bardzo intensywny trening pomógł mi wywalić z siebie wszystkie te złe emocje. Muszę być twarda jak stonka i dawać od siebie jak najwięcej wsparcia, dobrych emocji. Złością świata nie zwojuję.
Godzina treningu zamiast siedzenia i użalania się nad sobą to zdecydowanie lepsza opcja. Tego jak na razie staram się trzymać. Trzeba walczyć do końca, nie wolno się poddawać NIGDY!

czwartek, 8 listopada 2012

Po burzy wychodzi słońce:)

Spięłam się w sobie i wróciłam do ćwiczeń! Niewątpliwy wpływ miała na mnie strona Ewy Chodakowskiej, na której aż roi się od pozytywnych wibracji. Widząc te rzesze aktywnych osób najnormalniej w świecie zrobiło mi się głupio, że jestem taka słaba...Doszłam do wniosku,że jestem już bardzo blisko stanu,który zawsze dopadał mnie podczas walki z tymi nieszczęsnymi kg,cm i zbędnościami jakie noszę całe życie czytaj stan:"a w duszy te diety i ćwiczenia"...Stwierdziłam,że po raz kolejny dążenie do upragnionego celu może skończyć się fiaskiem przez brak widocznych efektów na wadze...Jednak weszłam do folderu "zmiany"znajdującego się na moim komputerze zobaczyłam swoje zdjęcie z lutego. Popatrzyłam do lustra po kąpieli i stwierdziłam "kurde dziewczyno w grudniu urodziłaś dziecko, nigdy nie byłaś super szczupła, ale jak na 11m-cy po porodzie, niektóre zapuszczone mamy mogą Ci tylko pozazdrościć:)". W wolnej chwili postaram się zestawić comiesięczne fotografie i pochwalę się w końcu tym jak wyglądałam wtedy i jak wyglądam teraz.
Czasem trzeba upaść, żeby podnieść się jeszcze bardziej zdeterminowanym i silniejszym.
Tymczasem zabieram się za ćwiczenia...