środa, 21 listopada 2012

Motywacja!!!!

Dziś zebrałam się w sobie i zestawiłam wszystkie wykonane z miesiąca na miesiąc zdjęcia mojej "przemiany" fizyczniej.Psychiczna jest równie pokaźna jednak ciężko było uwiecznić moje niesamowite szczęście po tym jak zobaczyłam ZMIANĘ!!
Może choć jedna osoba stwierdzi,że jednak warto zawalczyć.
Jako,że zawsze byłam okrąglejszą osobą w pewnym momencie przywykłam do takiego stanu rzeczy po setce porażek po nieskutecznych dietach "cud" .Efekt jojo był zawsze bardziej spektakularny:(
Tym razem jest inaczej. Co prawda nie osiągnęłam jeszcze sylwetki,którą większość uważa za zgrabną, jednak dla mnie to co dziś ujrzałam jest już wielkim sukcesem. Choć jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa i walczę, walczę dalej!
DOSYĆ WIECZNYCH WYMÓWEK I TYSIĄCA INNYCH "WAŻNYCH SPRAW"
KAŻDY WYSIŁEK FIZYCZNY ZAOWOCUJE PRZEDE WSZYSTKIM LEPSZYM SAMOPOCZUCIEM. NOWE CIAŁO NATOMIAST JEST MIŁYM DODATKIEM:)

Tego mam zamiar się trzymać!

sobota, 17 listopada 2012

Never give up!!

Listopad...Miesiąc, w którym spadł mi świat na głowę.W koło pełno nieszczęścia, frustracji, nienawiści, złości i wielu innych negatywnych emocji. Nie powiem tez przez kilka dni mało nie eksplodowałam wyżywając się na wszystkich i wszystkim co podeszło mi pod rękę. Wszystkie moje plany, marzenia i cele musiały wziąć w łeb i ustąpić miejsca tym ważniejszym sprawom. Wieść o bardzo ciężkiej chorobie bliskiej mi osoby spowodowała lawinę łez, pytań "dla czego?". O diecie nawet nie wspomnę, bo ja po prostu nic nie jadłam, wiązało się to z brakiem sił do ćwiczeń i chęci do życia.
Gdyby nie moja maleńka księżniczka nie wychodziła bym prawdopodobnie z łóżka.
Wyszło słońce, więc poszłam na spacer i olśniło mnie. Czy płacz, frustracja, nienawiść i wszystkie te uczucia,które mną targały spowodują,że wesprę bliskich? No niestety nie. Podniosłam się kolejny raz z kolan. Bardzo intensywny trening pomógł mi wywalić z siebie wszystkie te złe emocje. Muszę być twarda jak stonka i dawać od siebie jak najwięcej wsparcia, dobrych emocji. Złością świata nie zwojuję.
Godzina treningu zamiast siedzenia i użalania się nad sobą to zdecydowanie lepsza opcja. Tego jak na razie staram się trzymać. Trzeba walczyć do końca, nie wolno się poddawać NIGDY!

czwartek, 8 listopada 2012

Po burzy wychodzi słońce:)

Spięłam się w sobie i wróciłam do ćwiczeń! Niewątpliwy wpływ miała na mnie strona Ewy Chodakowskiej, na której aż roi się od pozytywnych wibracji. Widząc te rzesze aktywnych osób najnormalniej w świecie zrobiło mi się głupio, że jestem taka słaba...Doszłam do wniosku,że jestem już bardzo blisko stanu,który zawsze dopadał mnie podczas walki z tymi nieszczęsnymi kg,cm i zbędnościami jakie noszę całe życie czytaj stan:"a w duszy te diety i ćwiczenia"...Stwierdziłam,że po raz kolejny dążenie do upragnionego celu może skończyć się fiaskiem przez brak widocznych efektów na wadze...Jednak weszłam do folderu "zmiany"znajdującego się na moim komputerze zobaczyłam swoje zdjęcie z lutego. Popatrzyłam do lustra po kąpieli i stwierdziłam "kurde dziewczyno w grudniu urodziłaś dziecko, nigdy nie byłaś super szczupła, ale jak na 11m-cy po porodzie, niektóre zapuszczone mamy mogą Ci tylko pozazdrościć:)". W wolnej chwili postaram się zestawić comiesięczne fotografie i pochwalę się w końcu tym jak wyglądałam wtedy i jak wyglądam teraz.
Czasem trzeba upaść, żeby podnieść się jeszcze bardziej zdeterminowanym i silniejszym.
Tymczasem zabieram się za ćwiczenia...

środa, 31 października 2012

*

Dziś mija 17 dzień mojej walki z wiatrakami. Waga spadła o jeden kg, centymetry ani drgnęły.
Niestety od kilku dni nie mam żadnej motywacji do ćwiczeń, jestem przeziębiona, przygnębiona i wszystko co związane z jesienną depresją...Czuje się jak chodzący balon, który ani myśli upuścić choć odrobinę powietrza.
Odrobinę się nad sobą użalam, ale już brakuje sił.
Oby przyjście nowego miesiąca przyniosło nową dodatkową siłę...

niedziela, 28 października 2012

A'la spagetti


Jak można zauważyć staram się nie nudzić będąc na diecie...Możliwości nieskończone!
Dziś dzielę się sposobem na przygotowanie spagetti, które uwielbiam.
"Makaron"<zrobiony z naleśnika>
1 jajko
3 łyżki mąki otrębowej
1 łyżka mąki kukurydzianej
ok 4 łyżek maślanki
Smażymy cienkie naleśniki,które następnie zwijamy i kroimy i makaron jak się patrzy:)
"Sos"
Mięso mielone podsmażamy bez użycia tłuszczu i dosyć mocno przyprawiamy(bazylia,pieprz cayenne,oregano)
Dodajemy odrobinę przecieru pomidorowego rozrobionego z jogurtem 0% i odrobiną wody tak aby nie był za rzadki.
Wszystko razem podsmażamy przez ok 15 min.

środa, 24 października 2012

Pizza...



Szybka w przygotowaniu,dietetyczna i bardzo smaczna!
Ciasto:
1 łyżka skrobi kukurydzianej lub mąki kukurydzianej
1 łyżeczka drożdży w kostce
2 łyżki otr. owsianych
1 łyżka otr. pszennych
odrobina ciepłego mleka do rozpuszczenia drożdży
1 tabletka słodziku
przyprawy do smaku
Dodatki:
pół kulki mozarelli light
pół piersi z indyka (wcześniej podsmażonej na patelni teflonowej w przyprawach)
1/3 małej papryki
pieczarka
przecier pomidorowy

Drożdże rozpuszczamy w ciepłym mleku, wsypujemy mąkę/skrobię i odstawiamy na kilka minut.
Pozostałe składniki łączymy ze sobą, dodajemy rozpuszczone drożdże i odstawiamy na 15 minut.
Reszta jak w normalnej pizzy.Czas pieczenia to od 15-20 min  w 180st.


piątek, 19 października 2012

1,2,3

Ćwiczę,ćwiczę i boczki znikają powoli:)
System jaki stosuję od rozpoczęcia diety to dzień ćwiczeń dzień wolny...
Ten system na chwilę obecną bardzo mi odpowiada,bo ciało ma chwile czasu na regenerację i nie męczą mnie zakwasy.
Ćwiczenia wykonuje naprzemiennie z płyt i z YT. W dni wolne staram się chodzi na dłuższe szybsze spacery zawsze to dodatkowy ruch.
Już nie mogę się doczekać zdjęć kontrolnych po kolejnym miesiącu. Mimo maleńkiego spadku wagi czuję,że moje ciało coraz bardziej się rzeźbi.

Tortilla na Dukanie

Dieta wcale nie musi być pasmem wyrzeczeń i totalnym ograniczeniem naszych ulubionych potraw.
Oto przykład:
Tortilla przyrządzona z produktów dozwolonych przy pierwszej fazie diety Dukana.
Składniki na placek:
2 łyżki otrębów owsianych
1łyżka otrębów pszennych
1 jajko
1 łyżka jogurtu naturalnego
kilka łyżek mleka(max1,5%)
sól,pieprz, zioła do smaku (lub cynamon i słodzik w wersji na słodko)
Farsz w moim przypadku:
pół piersi z kurczaka wcześniej usmażonej przy użyciu papirusu Winiary(swoją drogą bardzo fajny wynalazek)
czosnkowy sos jogurtowy
1 malutki ogóreczek kiszony
odrobina pikantnego keczupu
Przygotowanie:
Otręby zmieliłam nieco blenderem i połączyłam z resztą składników. Odstawiłam na chwilę,żeby masa zgęstniała. Bardzo ważne jest aby nasza patelnia była bardzo mocno nagrzana i delikatnie przesmarowana oliwą lub olejem parafinowym. Połowę ciasta rozprowadzamy po całej patelni jak zwykły naleśnik i smażymy chwilkę na małym ogniu pod przykryciem.
Do gotowego placka układamy wybrany przez siebie farsz i gotowa tortilla jak marzenie i można ją jeść we wszystkich fazach diety:)
Drugi placek został mi na jutro.

czwartek, 18 października 2012

Olej makadamia...

Chciała bym się z wami podzielić spostrzeżeniami po użytkowaniu oleju makadamia, który zakupiłam przy okazji promocyjnych zakupów na stronce Bingo.
Zużyłam pół buteleczki i mogę już powiedzieć coś na temat efektów.
Olejowaniem zaraziłam się czytając  tego bloga. Anwen jest guru włosomaniaczek.
Ja początkowo olejowałam moje włoski oliwą z oliwek w połączeniu z olejem rycynowym i odrobiną kolagenu zresztą też z bingo:)
Włosy były nawilżone,jednak jak to moja czupryna ma w zwyczaju szybko przestały reagować na tą mieszankę.
Poczciwy google podpowiedział mi, że olej makadamia jest jednym z lepszych do pielęgnacji włosó i całego ciała.
Regularnie olejuję włosy od 2 tygodni(przed każdym myciem nakładam na noc,czyli 3 razy w tygodniu).
Po 6 zabiegach muszę przyznać,że jestem bardzo przyjemnie zaskoczona.
Moje włosy są bardziej błyszczące, nieco mniej się plączą w ciągu dnia, łatwiej się je rozczesuje(choć tu także pomaga niewątpliwie maska ,którą wysłano do mnie w zamian innej i nie mogło mnie nic lepszego spotkać,ale o niej kiedy indziej),wyglądają na nieco grubsze i nie puszą się tak bardzo.
Tyle zauważyłam do teraz poczekamy jakie efekty będą przy dalszym stosowaniu.

Grudzień tuż tuż...

Jeśli ktoś śledzi tego bloga pomyśleć może ,że jestem szalona...Sama właśnie ostatnio tak myślę.
Mam tysiąc pomysłów na minutę. Oto kolejny:)
W związku z tym,że pierwszy rok życia mojego dziecka zbliża się wielkimi krokami moja determinacja bądź desperacja sięga zenitu. Moje ciało bardzo się zmieniło od porodu, ba jestem chudsza niż byłam przed ciążą, jednak to dla mnie nadal mało. Wiem,że jeśli nie osiągnę teraz efektu o którym marzę przez całe życie nie osiągnę go nigdy i wiecznie będę niezadowoloną z siebie i sfrustrowaną babą:)
Dieta...Od samego słowa człowiek jest głodny.Przeszłam ich już naprawdę wiele. Każda miała swoje plusy i minusy, i każda w moim przypadku kończyła się szybszym bądź wolniejszym efektem jojo.
Przy diecie Dukana efekty były spektakuarne i utrzymywały się najdłużej.
Postanowiłam więc,że zaatakuję jeszcze raz.
Dziś mija 4 dzień pierwszej fazy tzw "ataku"
Przy pierwszym podejściu ok 2 lata temu miałam po 5 dniach tej fazy -5 na wadze.
Tym razem nie jest tak łatwo waga spadła zaledwie o 1,5 kg.
Jednak nie mam zamiaru się poddawać,gdyż zdaję sobie sprawę,że ćwiczenia mogą powodować nawet przyrost wagi. Dla mnie liczyło będzie się tym razem bardziej zmniejszanie się obwodów.Spadek wagi będzie tylko miłym dodatkiem.
Z utęsknieniem czekam na koniec fazy 1.W kolejnej w końcu można jeść warzywa, a to ich najbardziej mi brakuje...

poniedziałek, 15 października 2012

Wszystko mi mówi,że muszę być aktywna...

O tak wszystko nawet moja najukochańsza maleńka księżniczka postanowiła zmusić mnie do ruchu.
Otóż moja 10 m-czna spacerowiczka postanowiła rozpocząć swoja przygodę z samodzielnym chodzeniem.
Wiąże się to z dodatkowym ruchem także dla mnie. Jako,że nasze mieszkanie niestety nie jest najlepiej rozplanowane jeśli chodzi o naukę chodzenia każdy krok Amelki musi być pod kontrolą, więc z kolan na "kucaki", z "kucaków" do pozycji garbatego anioła i tak w koło. Super, że ciągle w ruchu tylko ile mój biedny kręgosłup to wytrzyma?:)
Ćwiczenia niewątpliwie go wzmacniają, ale jak trafi się dzień z zakwasami jest troszkę ciężej.
Zakwasy niestety nadal czasem się pojawiają. Dziś pewnie tez będą z powodu lekkiej przerwy w ćwiczeniach spowodowanej kobiecymi dniami...
Zabieram się za wieczorny trening, pot będzie się lał!!!

środa, 10 października 2012

Życie

Miałam pić drożdże, jednak postanowiłam na chwilę obecną odpuścić ,żeby zobaczyć jakie efekty dają u mnie wcierki z czarnej rzepy. Przy piciu drożdży efekt mógłby być zakłamany.
Ćwiczę, jem zdecydowanie mniej a waga i cm nadal zaklęte...Jednak będę twarda!
Nie poddam się kolejny raz.
Z regularnością posiłków porażka. Nadal jem w locie,ale już zdecydowanie mniej.
Doba jest zdecydowanie za krótka na okiełznanie mojego perszinga,gotowanie i takie tak kurodomowanie...
Tysiąc razy słyszałam już,że to kwestia dobrego rozplanowania. Najwidoczniej jestem beznadziejnym strategiem:)

piątek, 5 października 2012

Jeden dom trzy obiady...

Ostatnimi czasy każdy posiłek przygotowywać muszę dla każdego członka rodziny oddzielnie.
Amelka wiadomo je mniej przyprawione,gotowane, na parze i temu podobne.
Ja staram się jeść jak najwięcej nabiału i warzyw, ale mięsko też jest ważne.
Mój TŻ ciężko pracuje więc jego obiad musi zawierać konkretny kawał mięcha najlepiej smażony:)
Tak więc ostatnimi czasy przygotowanie każdego posiłku zajmuje mi odrobinę więcej czasu i kosztuje mnie dosyć sporo kombinacji jak przygotować coś dla wszystkich. Z obiadem często uda mi się zrobić coś uniwersalnego dla nas obu, jednak reszta posiłków nie jest już tak prosta.
Często z powodu poświęcenia sporej ilości czasu na posiłki dla moich domowników moje śniadanie kończy się na serku wiejskim i kromeczce ciemnego chleba lub jogurcie  ziarnami jakie wpadną mi w rękę. Dziś uświadomiłam sobie także,że taki tryb sprawia zmniejszenie mojego apetytu. Czasem tak się nakombinuje,żeby nie robić w koło tych samych rzeczy, że najnormalniej w świecie odechciewa mi się jeść.
Oby nie dobiło się to na podjadaniu w locie, bo właśnie ono zawsze mnie gubiło przy wszystkich próbach odchudzania.
Muszę chyba poświęcić chwilkę czasu i poszukać kilku uniwersalnych przepisów.

poniedziałek, 1 października 2012

Obiecanki cacanki:)

Obiecywałam sobie,że uporządkuję swoje życie i postaram się lepiej organizować dzień...
Oczywiście bardzo słabo mi poszło.
Chyba za wiele rzeczy usiłuję robić na raz i wszystko dostaje w łepek.
Dieta , zdrowe żywienie, ćwiczenia... Jakoś ostatnio nie udawało mi się wytrwać w postanowieniach i kilka razy baaaardzo sobie pofolgowałam.
Każdy dzień jest dobrym dniem na powrót na właściwe tory, a dodatkowo mamy dziś pierwszy dzień października i to jakoś dodatkowo idealny dzień na odbudowanie w sobie motywacji.
Jako, że postanowiłam skończyć karmić będę mogła zadbać o swoje zdrowie i wygląd od wewnątrz tak na poważnie.
Plan na październik:
1. zero białego pieczywa, śmieciowego jedzenia i podjadania biszkopcików z Amelką:)
2. ćwiczenia z płytami Ewy minimum 3 razy w tyg
3. jazda na rowerze min 30 min dziennie
4. regularne używanie wcierek z rzepy
5. regularne masaże bańką chińską
6.Basen w miarę możliwości
7. balsamy, balsamy,balsamy
8. prowadzenie dziennika posiłków
9.wprowadzenie posiłków w równych odstępach czasowych
10.ograniczenie czasu zmarnowanego na bezsensowne siedzenie przy komputerze:)
Niby niewiele, ale czuję, że będę musiała bardzo spiąć się w sobie by choć po części wprowadzić ład do chaosu jaki mnie otacza.
Ostatnio cały swój czas i energię wkładałam w opiekę nad moim temperamentym 9 m-cznym wulkanie energii. Z dnia na dzień jest szybsza i bardziej pomysłowa, tym większym przedsięwzięciem będzie wygospodarowanie czasu dla siebie...
Oby tym razem na obiecankach się nie skończyło.

wtorek, 31 lipca 2012

Powrót...

Bardzo dawno mnie nie było....wiele do opowiadania:)
Zacznę od tego,że jest mnie mniej 6 kg niż było mnie przed ciążą ale jeśli chodzi o mnie to mało:)
Walczę nadal.
Kupiłam wózek do biegania na który bardzo długo polowałam, jednak zawsze coś się znajdzie,że jeszcze nie zdążyłam go wytestować.
Od zawsze zastanawiało mnie co moje koleżanki, które mają już dzieci robią z czasem,że wiecznie biegną i ostatni czas  mi to wyjaśnił. Im bardziej wydaje mi się,że jestem zorganizowana w tym większym jestem błędzie. Jeden plan się sypnie i wszystko inne się przeciąga co w ostateczności wiąże się z totalnym brakiem na wpisy:(
Postanowiłam skorzystać z urlopu wychowawczego:) Ale to wcale nie oznacza,że ja pracoholiczka nie dziubię przy włosach:)
Moje dziecko coraz bardziej domaga się poświęcania jej dużej ilości uwagi, a przy moim maleńkim szogunie trzeba mieć oczy wszędzie.Jako matka polka nadal karmię piersią, i ostatnimi czasy bardzo dotkliwie odczuwam pojawienie się kolejnych zębów u Amelki a ma ich już 6.
W między czasie musiałam zaprzestać picia octu bo już całkiem nic bym nie jadła...
Od jutra zacznę od nowa , ponieważ mam mocne postanowienie rozpoczęcia zdrowej diety zamiast jedzenia czego popadnie bo nigdy nie ma czasu na porządny posiłek. Jem zawsze zimne o ile jem.
Postaram się także częściej pojawiać.


sobota, 2 czerwca 2012

Amelka... i jej "memmmme"

Dziś troszkę o mojej córeczce. Nie mam pojęcia kiedy minęło te 5,5 miesiąca. Dni uciekają mi przez palce. Rano wstaję dwa razy mrugnę oczami i już 23. Wczoraj oglądałam zdjęcia i nie mogłam się nadziwić jaka moja dziewczynka jest już duża i jak bardzo się zmieniła. Co prawda koszmar porodowy i związana z nim trauma nadal do mnie wraca, ale wtedy patrzę do łóżeczka widzę ten maleńki śpiący cud i wszystkie złe momenty znikają. Mówię sobie wszystko skończyło się dobrze:)
Amelka ma już dwa ząbki i wygląda jak mały kasowniczek. Na nasze nieszczęście odkryła, że wspaniałą zabawą jest złapać za włosy przyciągnąć do siebie i ugryźć pierwszą napotkaną część ciała. Ból niesamowity i do tego dobijający śmiech ze strony gryzonia. Dwa dni temu postanowiłam pomóc Amelce mówić "mama", powtarzałam jej to cały dzień. Początkowo machała tylko usteczkami bezdźwięcznie, jednak wieczorem przyszedł moment zmęczenia, jęczenia i bezustannego wykrzykiwania"mammmma,memmme,mammmma". Muszę się przyznać,że początkowo jak już się uspokoiła i nadal uroczo powtarzała "mamma" łezka zakręciła mi się w oku. Dziś jednak nie było mi już tak do śmiechu. Oprócz chrząkania, którego nauczyła się kilka dni temu i bezustannie powtarza dziś rozszerzeniem repertuaru było nieustannie "ghy,ghy mammmmma" i tak w koło.
Jestem bardzo ciekawa kiedy jej się znudzi??
Kolejną zdolnością jaką szlifuje jest raczkowanie i stawanie na nogi. Bo po co siedzieć w miejscu jak można przewędrować tam z powrotem i powspinać się z łóżka na stół, bo z daleka zauważy leżący pilot. Mogła bym godzinami pisać o tym jak ta moja mała istotka kombinuje i jak z dnia na dzień zaskakuje mnie jej rozwój.
Myślę,że każda mama by tak mogła. Moje życie stanęło na głowie przez 3,670 kg, które pojawiło się na świcie 14.12.2011r i to najlepsze zdarzenie w moim życiu. Chwila oczekiwania na dobre wieści trwał wieczność kiedy leży się bez czucia w nogach i nie można się podnieść a nie słychać wyczekiwanego od miesięcy pierwszego płaczu, ale nie zamieniła bym za nic innego momentu kiedy pierwszy raz JĄ zobaczyłam<3

wtorek, 29 maja 2012

Ocet jabłkowy sprawdzany na sobie...

Wiem, że to mój kolejny desperacki sposób na odchudzanie:) Dieta garstkowa niestety za każdym podejściem była wypierana totalnym brakiem czasu i pomysłów na komponowanie posiłków. Jednak od 1 czerwca mam zamiar do niej wrócić, ponieważ jest przede wszystkim bardzo tania.
Jeśli chodzi o temat octu jabłkowego to jak na razie ciężko mi powiedzieć, żeby był spektakularnie skuteczny(piję ocet 2 tyg) .Schudłam 2 kg w pierwszym tyg,a teraz zastój zobaczymy jak będą wyglądały obwody po miesiącu. Ocet zakupiłam w Rosmannie butelka 0.7 kosztuje ok 7 zł. Ja zaczynałam od 1 łyżki na pół szklanki wody teraz wypijam już dwie łyżki 3 razy dziennie(ok.30 min przed posiłkiem). Opinie co do wody są podzielone jedni piją z przegotowaną, inni mineralna, a nawet z gazowaną...Jeśli chodzi o mnie to jedynie z wodą mineralną jestem w stanie wypić tego wybuchowego drinka. Smakuje obrzydliwie, ale jedno co już zauważyłam to to ,że mój apetyt na słodycze się zmniejszył. Myślę,że jeśli wrócę do regularnych ćwiczeń to efekty będą automatycznie bardziej widoczne.

sobota, 26 maja 2012

Dzień Mamy...

Dziś nasze święto! Dzień spędzony oczywiście z moją najukochańszą mamą.
Od momentu w którym dowiedziałam się, że będę mamą moje spojrzenie na rodzicielkę diametralnie się zmieniło. Moje maleństwo co prawda jeszcze nie dało mi popalić nawet w 1% tak jak ja dałam czadu mojej mamie...Jednak zrozumiałam z niewiadomych przyczyn czemu służyć miały niektóre zachowania mamy.
Przecież to co często odbieramy jako dzieci za jakieś niesamowite ograniczenia naszej wolności to nic innego jak bezgraniczna chęć ochronienia nas przed złem tego świata. Mama walczy jak lwica aby dziecko było szczęśliwe. Pęka z dumy nawet jeśli nasze dokonanie to  z pozoru błahostka. Przyjmuje dzielnie każde nasze załamanie nerwowe spowodowane sprawami, które z perspektywy czasu są śmieszne a nie tragiczne.
Mama wybaczy wszystko...
Pewne rzeczy jesteśmy w stanie pojąć dorastając, ale tak naprawdę WIELKĄ ROLĘ jaką odgrywa w życiu każdego człowieka właśnie mama ja zrozumiałam dopiero kiedy to ja się nią stałam.
Codziennie staram się dać z siebie 200% aby mojemu dziecku niczego nie zabrakło. Zgodnie z hasłem reklamowym "BYCIE MAMĄ TO NAJCIĘŻSZA PRACA NA ŚWIECIE", ale w zamian dostaje się najpiękniejszą i najbardziej wartościową nagrodę jaką jest uśmiech dziecka...
Tak więc pamiętajmy i kochajmy nasze mamy, bo przecież codziennie jest dzień mamy...

czwartek, 24 maja 2012

Jedwab pod prysznic.

Ten produkt również przypadł do mojego gustu. W ostatnim poście zapomniałam napisać, że kosmetyki Bingo Spa poza tym,że są tanie(w tym wypadku 8,50 za 300 ml),bardzo wydajne to przede wszystkim pachną obłędnie, a ich zapach utrzymuje się jeszcze długi czas na skórze...
Płyn dosyć dobrze się pieni pozostawia skórę miękką, gładką i w miarę nawilżoną.
Jedynym jego minusem jak dla mnie jest zakrętka,która wyślizguje się z mokrej ręki.

BINGO!!!!

Jakiś czas temu wygrałam w konkursie firmy Bingo SPA. Do tego trafiłam na 30% promocję na ich stronie i zakupiłam jeszcze kilka innych kosmetyków tej firmy...Postaram się opisać moje wrażenia po używaniu owych produktów.
Pierwszym, o którym chciałam napisać jest:
Jedwab do mycia twarzy i szyi

Zazwyczaj wystrzegałam się tego rodzaju preparatów z powodu bardzo zatykających się porów. Płyny do mycia twarzy w większości powodowały na mojej buzi efekt niechcianego liftingu i mimo używania kremów nawilżających straszne swędzenie.
Używam tego płynu dwa razy dziennie i jeszcze nie przytrafiło mi się,aby moja twarz była ściągnięta, swędząca albo działo się z nią cokolwiek niepokojącego.
Wręcz przeciwnie skóra po u myciu jest bardzo dobrze oczyszczona, gładka i nawilżona na tyle, że nie miałam potrzeby używać kremu mocno nawilżającego.
Dodatkowo rumień, który pojawiał się po myciu innymi preparatami na policzkach nie jest już tak rozogniony(jest minimalnie widoczny tylko chwilę po umyciu).
Jeśli chodzi o to czy kupiła bym jeszcze raz ten produkt to podczas promocji zakupiłam kolejne dwa opakowania, ponieważ mam zamiar nadal go stosować!! I serdecznie polecam ten preparat, który ma również bardzo przystępną cenę 10 zł za 300ml.

środa, 23 maja 2012

eksperyment...

W związku ze spadkiem mojej motywacji i okresem totalnego obniżenia mojej odporności na przeziębienia postanowiłam dać sobie miesiąc czasu bez ćwiczeń, bańki chińskiej, trzymania się diety,owijania folią i bez basenu...
Efekt>tragedia!!!
Co prawda moja waga jest już dwa kg mniejsza niż była przed ciążą...Ale to jak wygląda moje ciało bez wszystkich zabiegów ujędrniająco-wysmuklających jest dla mnie totalnym szokiem.
Wiadomo robiłam peelingi, używałam balsamów na rozstępy i takie tam,ale skóra wygląda jakby ktoś mi ją ciągle naciągał, jej kolor jest okropny, pojawiły mi się jakieś dziwne kropki, bez ćwiczeń moja pupa opadła a już się zaczynała podnosić:)
Na szczęście po 3 tyg ciężkiej walki domowymi sposobami wyleczyłam gardło, katar i nawrót okropnie bolących zatok.
Rozpoczęłam delikatnymi treningami wracać do formy. Nie przypuszczałam, że ta przerwa będzie mnie kosztowała tyle wysiłku przy ćwiczeniach. Malutkimi kroczkami mam nadzieję,że już niebawem wskoczę na tryb aktywnej na maxa!Lato już za rogiem a ja nadal w lesie...

zaginęłam w akcji:)

Oj ostatni miesiąc był dla mnie i mojej psychiki mega sprawdzianem. Wiedziałam, że nasze kochane państwo kuleje, ale teraz dopiero uświadomiłam sobie jak bardzo. Ale może lepiej najpierw troszkę ochłonę po tym jak kilka razy byłam potraktowana przez urzędników...
Jeśli chodzi o moją maleńką kombinatorkę to co rano łamie mi serce swoimi ariami. Z tego co wiem dzieci po przebudzeniu przeważnie płaczą, burczą, jęczą czy coś w tym stylu. Amelka śpiewa sobie i hopsa na czworakach co powoduje, że każdego dnia wstaję ubawiona z pozycji jakie przybiera:)
Miesiąc temu rozpoczęłam też eksperyment związany ze spadkiem siły i podupadnięciem na zdrowiu.
Ale o nim winnym wpisie...


wtorek, 24 kwietnia 2012

totalny brak czasu....

Czy tylko dla mnie doba jest o wiele za krótka? Myślałam, że wstając wcześniej będę miała więcej czasu, jednak nic bardziej mylnego. Im wcześniej wstaję tym bardziej jestem nieporadna w ciągu dnia mam tysiąc pomysłów na raz i co za tym idzie wykonuję tylko połowę zamierzonych rzeczy i tak mi się z dnia na dzień wszystko kumuluje. Do tego moja mała agentka zaczyna ujawniać coraz więcej podobieństw do mamusi np nadpobudliwość i szybkie nudzenie się spędzaniem dłuższego czasu w jednym miejscu!(obawiam się, że w szkole nazwą to ADHD) Czy wszystkie 4 m-czne dzieci położone na brzuchu kręcą się w kółko i zjadają wszystko co wpadnie im w ręce?
Kończy się mój urlop macierzyński i mam teraz okres bardzo ciężkich decyzji i kombinacji jak pogodzić przyjemne z pożytecznym? Niestety jeszcze nie znalazłam pomysłu jak to zrobić i jeśli tak dalej pójdzie zanim coś wymyśle oszaleję! A słysząc hasło "polityka prorodzinna" ręka sama zaciska mi się w pięść!

wtorek, 10 kwietnia 2012

-20 reaktywacja...

Moje wielkie plany na pozbycie się 20 w zupełności zbędnych mi kilogramów rozciągnęło się nieco w czasie z powodu zbyt wielu rzeczy na głowie. Musiałam się w zupełności oddać szaleństwu przedświątecznemu i "przedchrzestowemu". Ćwiczenia były odbębniane na odczep się lub nie było ich wcale z braku sił.Święta za mną, chrzest za mną najwyższy czas wziąć się za systematyczność i sumienność. Koniec z wymówkami, setką innych "ważnych" rzeczy do zrobienia i przede wszystkim wyręczaniu innych. Lato za pasem a ja dalej w lesie. Co prawda -5 jest, ale to ledwie kropla w morzu. Teraz jest tylko Amelka i JA:) Pogoda sprzyja, buty do biegania są. Teraz jeszcze tylko upolować wózek typu jogger i będziemy razem bardzo aktywnie spędzały każdą chwilę. Oto dwa modele które mam na oku.



Prezent od BingoSpa

Kilka dni przed świętami wzięłam udział w konkursie na polecenia fanpage BingoSpa. Oto spory zestaw jaki wygrałam:


Faza intensywnego testowania w toku....Czekam na efekty i będę zdawała relacje na bieżąco.

piątek, 30 marca 2012

Po porodzie...

Codziennie spotykamy się ze społecznym naciskiem bycia idealna matką. Wiadomo każda z nas MAM chce jak najlepiej sprawdzić się w tej roli. Oczywistym jest, że w momencie zajścia w ciążę kończy się JA i zaczyna się MY...Od dnia w którym dowiadujemy się o błogosławionym stanie nasze życie wywraca się do góry nogami.Zmiana diety, stylu życia, myślenia o przyszłości i wszystkiego co nas otacza. Mija 9 dłuuuugich miesięcy, przychodzi godzina zero i jest ono nasze wymarzone i wyśnione dzieciątko. Dla większości mam jest to paradoksalnie najgorszy i najpiękniejszy dzień życia. Ból, strach, natłok różnych myśli często nie za kolorowych rekompensuje nasza maleńka istotka. Przychodzimy do domu i co dalej? Kobieta oddaje się w pełni opiece, pielęgnacji i wszystkim co związane z maleństwem. Kocha bez granic, ma całą masę cierpliwości, potrafi odgadnąć potrzeby małej cząstki siebie...I tu ściana. Nie każda z nas nadaje się na bycie "matką polką".  Co jednak zrobić gdy kobieta wcale nie kocha tak bardzo jak powinna, nie zawsze wie co zrobić gdy dziecko płacze. Co jeśli ma depresję poporodową i nie dopuszcza do myśli, że ją ma. Coraz głośniej o tej przypadłości mówi się w mediach i myślę, że powinno się mówić jeszcze więcej! Wiadomo, że nie łatwo jest pomagać komuś kto nie widzi problemu. Jednak czy powinniśmy przechodzić obojętnie obok dziwnego zachowania młodych mam? Może kilka tragedii nie musiało by się wydarzyć gdyby osoby z najbliższego otoczenia w porę zainterweniowały zamiast dawać "dobre rady" i na każdym kroku powtarzać "to powinnaś a tego nie..."

czwartek, 29 marca 2012

Byle do jutra:)

Dziś mam dzień pod tytułem "Nie ogarniam tej kuwety". Po pierwsze nic z zaplanowanych rzeczy na dziś nie udało mi się zrobić do końca, po drugie byłam u dentysty sadysty;(, po trzecie moja motywacja sięgnęła dziś dna!!!!!I zapomniałam dodać, że moja mała księżniczka też ma dziś zły dzień i daje mi się we znaki jej temperament odziedziczony z resztą po mamie:)
Jednak widzę światełko w tunelu od jutra będę ją miała tylko i wyłącznie dla siebie!!Mowa tu o:
W kiosku będę już o 6:30:) i mam nadzieję, że uda mi się poćwiczyć z samiuśkiego rana:)
Ja osobiście w chwyt typu " totalna metamorfoza w 4 tyg" nie wierzę, lecz wiem już na pewno jej programy działają. I co jest najważniejsze jej posty na fb bardzo motywują i pozwalają uwierzyć w zasadę CHCIEĆ ZNACZY MÓC!!!!!!!

środa, 28 marca 2012

program przepadł

Jak już kiedyś pisałam ćwiczyłam z grą na PS3. Gdy byłam już na ostatniej prostej do końca programu w dziwnych okolicznościach mój save zaginął w akcji.
W międzyczasie wykonywałam trening Ewy Chodakowskiej. Ewa to kobieta wulkan, która nakłoni do ćwiczeń chyba największego leniuszka:) Wykonanie zestawu ćwiczeń, które poleca trwa 45 min i wylewa ze mnie 7 poty! Program można znaleźć na Facebook wystarczy kliknąć lubię to! na Fan Page Ewa Chodakowska. Drugi zestaw ćwiczeń mojego motywującego anioła znajduje się w kwietniowym wydaniu JOY. Trzeci program wychodzi na płycie co mnie niesamowicie cieszy i będzie dostępny 30 marca z kwietniowym wydaniem SHAPE. Już się boję jaki wycisk Ewa przygotowała dla swoich endorfin, ale już się nie mogę doczekać!!Serdecznie polecam.Te ćwiczenia działają cuda...

po przerwie...

Troszkę mnie nie było.Oddałam się w zupełności spacerom i kontaktom z światem realnym.
Któregoś dnia doszłam do wniosku, że większy kontakt z moimi znajomymi mam w świecie wirtualnym.
Oczywiście nie zaprzestałam ćwiczeń, w miarę czasu staram się pilnować czasu posiłków co często kończyło się obiadem na ławce w parku.
Moja mała księżniczka coraz bardziej domaga się zainteresowania w postaci bycia blisko mamy co skutkuje we wspólne gotowanie<chwała osobie,która wymyśliła chusty do noszenia dzieci ale o tym w innym poście>
Jeśli chodzi o efekty moich ćwiczeń to 14 minął miesiąc od kiedy się sfotografowałam i ku mojemu niesamowicie pozytywnemu zaskoczeniu,są widoczne większe efekty niż pokazuje waga:( i centymetr.

poniedziałek, 12 marca 2012

3 garstki:)

Już od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem ustabilizowania mojej diety. Moją pamięć odświeżył reportaż w DDTVN.O diecie garściowej czytałam wiedziałam już bardzo dawno temu.Jednak wiedza jaką posiadałam mówiła o posiłku który mieści się w jednej garści(lub w szklance ok 250 ml). Jak dla mnie była nieco za bardzo drastyczna:) Muszę przyznać, że 3 garści wiele bardziej mi odpowiadają.
Od kilku dni przeszukiwałam niezliczone ilości stron w celu znalezienia plastikowych pojemników trójdzielnych. Nie wiem jak wy ale ja głównie jem oczami. Po niepowodzeniach w poszukiwaniu jednorazowych opakowań przypomniałam sobie o trójdzielnym talerzu, który tylko przekładałam z miejsca na miejsce. Od dziś będzie jedynym z moich ulubionych:) Jednorazowe opakowania bardzo ułatwiły by mi moją pracę nad systematycznością, ponieważ chciałam przygotowywać dzień wcześniej wszystkie 5 posiłków co spowodowało by jedną wymówkę mniej,że nie mam czasu teraz zjeść bo zanim coś przygotuję...
Od dzisiaj rozpoczynam nie dietę a odmianę swoich chorych nawyków żywieniowych.
Zasada 3 garści polega na spożywaniu 5 posiłków dziennie w odstępach ok 3 godzinnych. W skład każdego posiłku powinna wchodzić :
garść węglowodanów złożonych(kasze, brązowy ryż, chleb pełnoziarnisty,etc)
garść owoców lub warzyw 
garść białek.
Oczywistym jest, że należy wypijać min 2 litry wody. Z racji bycia mleczarnią postanowiłam urozmaicić co jakiś czas swój 3 posiłek jakim jest obiad o zupę.
Jeśli tylko czas mi na to pozwoli postaram się zdawać relacje z tego co dokładnie jem.
Mam nadzieję, że od dziś moje nieprawidłowe żywienie zmieni się raz na zawsze!


czwartek, 8 marca 2012

4 dni ćwiczeń programowych łącznie ok 850 kcal spalonych:)
A6W wznowione (kręgosłup dawał się we znaki więc było 3 dni przerwy)
basen:)

Dzień Kobiet

WSZYSTKIEGO DOBREGO DROGIE PANIE!
DZISIEJSZY BUDZIK<czytaj głodna Amelka> WYPRZEDZIŁA MOJA ZNAJOMA SMS-em NASTĘPUJĄCEJ TREŚCI:
Dzisiaj Dzień Kobiet więc cycki w górę i odrzuć z twarzy gradową chmurę Niech żyje cellulit i kurze łapki bo i tak jesteśmy zajebiste babki!!


Ostatnio troszkę zaniedbałam mojego bloga. Sporo spacerowałam z moją kruszynką, łapałyśmy promyczki słońca. Dziś moja waga pokazała 1 kg mniej więc kolejny mały kroczek do przodu. Miałam zamiar dziś odpocząć z racji naszego święta, ale postanowiłam, że właśnie z racji dnia kobiet dam sobie konkretny wycisk.Trzymajcie kciuki i dużo pozytywnej energii życzę.

niedziela, 4 marca 2012

Foliowa dama...

Od ponad miesiąca minimum raz w tygodniu robię z siebie foliową damę.Pod folię nakładam błoto algowe firmy Bingo

Konsystencja faktycznie jest błotna.Zapach nawet przyjemny.
Dla lepszego efektu dodaję do niego ok dwie pompki
Smaruję błotem uda,brzuch i pośladki wykonuję delikatny masaż, następnie owijam się folią spożywczą,zakładam grubszy dres i pod kocyk na minimum 30 min(wyższa temperatura ułatwia działanie preparatów),dłuższe leżenie z moją nadpobudliwością jest ciężkie.Zawinięta chodzę jeszcze jakieś 3 godziny.
Jeśli chodzi o efekty muszę przyznać, że to owijanie w połączeniu z masażem, ćwiczeniami i "dietą" daje naprawdę bardzo zadowalające efekty. Skóra jest coraz bardziej napięta, delikatna w dotyku, koloryt  znacznie się poprawił i co mnie najbardziej cieszy obwody zaczynają powolutku się zmniejszać.
Błoto jest bardzo wydajne i jest jednym z kosmetyków, które z czystym sumieniem naprawdę polecam!
Kolejnym kosmetykiem Bingo jaki zamierzam wypróbować jest błoto kolagenowe.


piątek, 2 marca 2012

KAWOWE LOVE!

Dziś chciałam podzielić się z wami sposobem peelingu, w którym zakochałam się od pierwszego użycia.
Fusy z kawy...Tak właśnie najzwyklejsze pod słońcem resztki które wyrzucamy do śmieci.
W swoim życiu wytestowałam naprawdę masę przeróżnych peelingów i do tej pory myślałam,że moim kwc już na zawsze zostanie :
Jego cena jest bardzo przystępna ok. 10zł.Myślałam,że moja skóra nie może być bardziej gładka niż po jego użyciu:)
Z błędu wyprowadziło mnie użycie kawowego peelingu do wykonania, którego podchodziłam, spróbuję ale nie liczę na wow. Fusami masowałam się ok. 4 min(jedna piosenka w radio), zmyłam z dłoni owe fusy i żałuję,że nie widziałam swojej miny. Moje dłonie były aż "śliskie". Szybciutko spłukałam resztę ciała i ochom i achom nie było końca!!!
PEELING Z FUSÓW JEST NAJLEPSZY NA ŚWIECIE I NIGDY ALT TO PRZENIGDY JUŻ SIĘ Z NIM NIE ROZSTANĘ!!
Przypomniałam sobie o wielu innych domowych sposobach pielęgnacji przy pomocy kawy.
Od dzisiaj rozpoczynam ich wykonywanie!Zobaczymy czy pojawią się kolejne rewelacyjne "domowe kosmetyki"

czwartek, 1 marca 2012

Czwartkowy wycisk:)

Ostatnio było różnie z moim czasem na ćwiczenia.W związku z tym postanowiłam dziś trochę więcej poćwiczyć.
A6w dzień 11(w ostatnim poście się pomyliłam w obliczeniach)
ćwiczenia programowe 40 min>220 kcal
i na dobitkę szybkie 15 min stepów dodatkowe>100kcal
Przekroczyłam 4000 spalonych kalorii:)

środa, 29 lutego 2012

ZACOFANIE!!!!

Dziś mój dzień rozpoczął się od uświadomienia sobie jak bardzo nasze społeczeństwo jest zacofane!!
Promocje w Carrefour przyciągają całą masę szaleńców i ludzi, którzy stali w kolejkach za komuny.
Jeśli można kupić jeden produkt i drugi dostać za grosz to najlepiej nabierzmy ile fabryka dała bo za pół darmo. Już na wejściu do sklepu musiałam złapać się za głowę widząc szarańczę wbiegająca wręcz niczym z otwarcia supermarketu w wykonaniu Ani Mru Mru:)Zapomniałam dodać, że na zakupy musiałam zabrać moją córeczkę. Po przedarciu się przez ten tłum biorę papier toaletowy(jeśli ktoś nie wie market zastrzega sobie, że jedna osoba może kupić jeden produkt w promocji,każda kolejna będzie pełnopłatna), a pani za plecami mówi do mnie "niech pani weźmie jeszcze jeden komplet przecież dziecko to też osoba" mało nie padłam ze śmiechu:D. Pewien pan wziął chyba sobie jej słowa do serca bo stał z 3 dzieci i pakował opakowania z jajkami do wózka jakby jutro miał być koniec świata:)Istny cyrk na kółkach!!!! Jednak to pikuś przy tym co spotkało mnie przy kasie. Podchodzę pod kasę pierwszeństwa na obrazku widnieje kobieta w ciąży i wózek.
Przy kasie stoi czterech emerytów, dwie gwiazdy betlejemskie, pan z mina jakby go coś ugryzło i jakaś para.
Zero dzieci! Więc podchodzę do kasjerki i pytam czy to oby na pewno kasa pierwszeństwa(pytać doradziła mi kiedyś pani kierownik sklepu), pani kazała mi podejść bokiem. Zanim przedarłam się przez tych wszystkich ludzi nasłuchałam się,  że oni też stoją w kolejce!!
Rozpoczyna się kasowanie i za plecami słyszę :"taka cwana wpycha się do kolejki", "ja też mam w domu dzieci", i na to wszystko jedna z gwiazd betlejemskich pojechała po bandzie: "nie ma to jak wziąć dziecko na zakupy, żeby się bez kolejki wepchać" a tłum za nią "no właśnie"w tym momencie nerwy mi puściły!!!!Nie wiem skąd ta durna baba się wyrwała, ale wiem, że na pewno była szalona żeby wpaść na taki pomysł wykorzystania dziecka...Szkoda, że wpadłam na to dopiero po wyjściu ze sklepu, ale miałam jej na to odpowiedzieć, że specjalnie w tym celu wypożyczyłam to dziecko od koleżanki!
Dla czego nasz naród jest tak zacofany?! W innych państwach bez żadnego gadania obsługuje się w pierwszej kolejności osoby chore, w ciąży i z dziećmi. Bynajmniej ja kilka razy w Niemczech i Holandii spotkałam się z takim zachowaniem i nikogo to nie dziwiło.
Czy tylko ja napotykam na każdym kroku zdemotywowanych, wiecznie zdenerwowanych i nieszczęśliwych ludzi??


wtorek, 28 lutego 2012

skoro oni mogli to i ja dam radę!!

Ten filmik dał mi kolejnego kopa  motywacyjnego!!W miarę upływu filmiku moja szczęka coraz bardziej opadała.Życzę miłego oglądania może was tez zmotywuje....

Domowe SPA

Wczoraj przeżyłam drugie starcie z bańką chińską. Podobnie do ostatniego było niesamowicie bolesne, ale czego się nie zrobi dla efektów, które są naprawdę bardzo zadowalające. Przyznam , że nie robiłam częściej masażu w obawie przed siniakami, które uniemożliwiły by mi chodzenie na basen. Jednak nie zrobił mi się żaden i postanowiłam zacząć masować się co dwa dni. O efektach będę informowała na bieżąco.
Wykorzystałam także noc na odżywianie moich włosów. Nałożyłam na włosy maskę biovax, która jest jedną z moich faworytek. Z racji mojego zawodu moje włosy dosyć często potrzebowały ratunku, więc wypróbowałam ich naprawdę masę!


poniedziałek, 27 lutego 2012

A6W dzień 6 (dziś poczułam, że chyba moje "mięśnie" są gdzieś pod fałdą:)
programowe>35 min 195kcal

Po weekendzie...

...nadchodzi czas kresu mega leniuchowania i małych grzeszków. Doszłam do wniosku,że jestem nie maszyną!
Miałam przez weekend dużo czasu na przmyślenia:) Postanowiłam odpocząć!
Od prawie roku czasu musiałam odmawiać sobie wielu rzeczy począwszy do zmiany diety, trybu życia, zaprzestaniu intensywnej pracy,którą wręcz wielbię, po niemożność jazdy na snowboardzie co przez ostatnie kilka sezonów polubiłam!! Kobiety maja przekichane! Mój mężczyzna je co chce, pije piwko<3,jeździ na snowboardzie i poza tym, że musiał znosić moje napady złości w ciązy i teraz, bezstresowo przeżył ostatni rok.
Ja będę teraz walczyła z każdym zjedzonym zachciankowym lodem z mc donald's,bez których było mi się ciężko obejść w ciąży:)I jak babcię kocham jeśli jeszcze raz usłyszę od jakiegoś wyluzowanego samca ,"że my kobiety mamy takie lajtowe życie, bo siedzimy sobie w domu i wychowujemy dzieci"  to pójdę siedzieć jak za człowieka:P
Sprzątanie domu, gotowanie obiadów, pranie, zmywanie(bądź używanie zmywarki), wychodzenie z psem, noszenie drzewa i palenie w kominku, robienie zakupów, karmienie i wychowywanie z resztą także ich dzieci, wylewany pot na siłowni w dom i wszędzie indziej,żeby poniekąd dla nich ale przed wszystkim dla nas samych wyglądać dobrze.Dla wielu to wszystko nie jest godne miana "pracy". To przecież normalne, że kobiety robią to wszystko:)
http://www.hopaj.pl/41010
Pod tym linkiem znajduje się opis zajęć, które powinny być OBOWIĄZKOWE!!!

piątek, 24 lutego 2012

Kolejny dzień za mną a waga nadal jak zaklęta stoi w miejscu. To strasznie frustrujące, ale może powinnam się cieszyć,że nie przytyłam:) Mimo wszystko walczę dalej i idę na basen dla zrelaksowania się.
Jest jednak pozytyw w tych wszystkich zbędnych kilogramach, centymetrach i nieszczęsnych rozstępach!
To Ona! Jej uśmiech jest lekiem na całe zło:*

środa, 22 lutego 2012

Środa

Ćwiczenia programowe>200kcal
A6W dzień 4

21 lutego 2012

ćwiczenia programowe 40 min>215kcal
A6W dzień 3:)
Agatina
Po przewertowaniu setki stron trafiłam na wątek o masażu antycellulitowym na wizaz.pl. Już kiedyś o tym słyszałam i przypomniało mi się,że moja mam ma takie bańki w domu. Zakupiłam tylko oliwkę do masażu z kompleksem antycellulitowym. Więc do dzieła.Po kąpieli i peelingu przyszedł czas na katusze:) Ten masaż trzeba wykonywać naprawdę z wielkim wyczuciem.Można sobie sprawić naprawdę wiele bólu przy za mocnym zassaniu. Po pięciu minutach masażu ze łzami w oczach stwierdziłam, że chyba za mocno zasysam jak na początek i może nie nazwę tego przyjemnym, ale dużo znośniejsze stało się masowanie po zmniejszeniu ciśnienia w bańce. Jestem naprawdę Bo miło zaskoczona efektem. Wieczorem nogi wyglądały tragicznie!!!!Czerwone kropki,sine placki i zaostrzenie się widoczności pomarańczowej skórki tak bardzo, że aż się przeraziłam. Jednak wstaję rano i własnym oczom nie wierzę! Skóra wróciła do normalnego koloru, a w dotyku dużo bardziej przyjemna. Jeśli taki efekt uzyskałam po jednym zabiegu to już nie mogę się doczekać się efektu po całej serii:)
Agatina
Wczoraj przeszłam lekki spadek motywacji i wiarę w to, że uda mi się osiągnąć cel...
Wchodzę na wagę a tam nic ani grama różnicy;(
Biorę centymetr w rękę jako ostatnią deskę ratunku i ku mojemu przerażeniu także bez zmian(trzy razy sprawdzałam czy się nie pomyliłam).Ogarnęło mnie takie poczucie beznadziei i bezsilności za razem, że w głowie mi się to nie zmieściło. Ja nie wierzę w cuda i też na nie nie liczę, ale po miesiącu ćwiczeń i ograniczeniu diety chciała bym zobaczyć choć minimalne efekty.Stwierdziłam po raz kolejny, że to i tak bez sensu i chciałam się poddać.
Po spacerze i całym dniu nie zastanawiania się nad tym co zjeść, żeby dostarczyć możliwie jak najmniej kalorii i jednocześnie nie zaszkodzić dziecku,usiadłam i zaczęłam się zastanawiać.Dlaczego po raz kolejny przy pierwszej górce na mojej drodze do bycia szczuplejszą i zdrowszą wywieszam biała flagę?Tyle razy chciałam zmienić swój wygląd i zawsze kończyło się to przegraną.Tym razem doszłam do wniosku, że przegrana w tym wypadku skończy się źle nie tylko dla mnie, ale także dla moich bliskich.W moim wypadku Agata nieszczęśliwa to Agata bez kija nie podchodź! Może i faktycznie jest coś w tej "paplaninie" ludzi twierdzących "jesteś po cesarce,potrzebujesz więcej czasu","9 m-cy tyłaś wiec teraz tez potrzeba czekać na efekty". Dam sobie czas! Będzie ciężko pozbyć się świadomości,że jeszcze DALEKA droga przede mną, ale chyba nie ma wyjścia.Blokada psychiczna jak mi się włączyła prawdopodobnie ma wpływ na brak wymiernych efektów.
Agatina

19 lutego 2012
Dziś w moim mieście odbył się Dzień Dawcy Szpiku.Każda osoba mogła się zgłosić jedyną niedogodnością jak dla mnie było pobieranie krwi,ale to przecież nic jeśli chodzi o tak szczytny cel!
Myślę,że było warto,może ja też jestem genetycznym bliźniakiem kogoś kto potrzebuje pomocy.Zachęcam wszystkich do zgłoszenia się do bazy dkms bo warto pomagać!!!!
Agatina

18 lutego 2012

pływanie 2 godz>ok.800kcal:)

Agatina
Dziś przypomniałam sobie jak wielką radochę sprawia mi spalanie kalorii w wodzie.Godzinka pływania daje tyle pozytywnej energii,że zastanawiam się dlaczego wcześniej nie chodziłam?!

17 lutego 2012
Dziś wielkie spalanie pączków w związku z tym:
35 min ćwiczeń programowych>195kcal
30 min step aerobic>216kcal
20 min platforma wibracyjna
 i na dobitkę 30 min na rowerku>180kcal
Agatina

Po tłustym czwartku nastał chudy piątek:)
Dzisiaj trzeba było odpokutować wczorajszą chwile słabości.
Bardzo przyjemnie zacząć dzień od ćwiczeń.Od dzisiaj przeszłam na poziom medium w moich ćwiczeniach wiec dostałam troszkę bardziej popalić ale dzięki temu z czystym sumieniem mogę powiedzieć ze wypociłam tego pysznego obrzydliwie tłustego i kalorycznego pączka, który tak się do mnie wczoraj uśmiechał...

16 lutego 2012
Ćwiczenia zaliczone:)
30 min>210kcal spalonych
Przekroczyłam już 9 godzin ćwiczeń i spaliłam łacznie 2600kcal

Moje działania nad wyglądem rozpoczęłam zaraz po powrocie ze szpitala.Początkowo jedynymi działaniami jakie mogłam wykonywać to dbanie przede wszystkim o dobry wygląd moich włosów,skóry. Mimo smarowania się różnymi specyfikami w ostatnim miesiącu ciąży zrobiły mi się okropne rozstępy.
Więc staram się smarować dwa razy dziennie drogeryjnymi kosmetykami,które zabijają zapach maści redukującej blizny i rozstępy(cepan-zapach cebuli<bleeeee>),a dodatkowo ujędrniają fajnie rozciągniętą skórę.
Jeśli chodzi o dietę to bardzo drastycznej i dającej szybki niesamowicie motywujący efekt nie mogę stosować z racji karmienia piersią.Staram się urozmaicać posiłki jednak do bycia pełnowartościowa mleczarnia muszę dostarczać mojemu organizmowi spora ilość kalorii:(
Na dzień w którym minęło 6 tyg od cc (tyle ponoć trzeba się wstrzymać od ćwiczeń) czekałam jak dziecko na urodzinowe prezenty. Był to 26 styczeń. Tego dnia rozpoczął się mój jak na razie 9 tygodniowy program z grą na ps3.
Ćwiczenia wykonuje się  4 razy w tygodniu pod okiem trenera. Dzień ćwiczeń w zależności od poziomu trudności trwa podstawowo ok 30 min,podczas których spalam minimum 100kcal.Niby mało, ale spocić się można.Do tego od kilku dni robię spięcia brzucha i dowiaduje się o miejscach zakwasów, w których w życiu bym się ich nie spodziewała. Po podstawowym treningu minimum 2 razy w tygodniu włączam jeszcze 30 min plan step aerobic, przy którym spalam juz 250 kcal. Po treningu czas na chwilę relaksu na platformie wibracyjnej. Czytałam o niej wiele skrajnych opinii, jedni wychwalają ją pod niebiosa, inni bezwzględnie odradzają. Ja mam na jej temat wyrobione własne zdanie i nie liczę na to ze stanie na niej spowoduje moje ekspresowe chudnięcie, jednak muszę przyznać ze powoduje, iż ciało staje się jędrniejsze, a zakwasy nie są tak bardzo bolesne.
Zapomniała bym o najważniejszym wysiłku jakim jest codzienna gimnastyka przy mojej maleńkiej księżniczce:*

15 lutego 2012
Witam:)
Założyłam tego bloga, żeby podzielić się moim jak to nazywam roboczo projektem "zadbana mamuśka".Nie ukrywam że mam nadzieję na znalezienie  kilku innych mam, które borykają się z tymi samymi problemami co ja i uda nam się wzajemnie motywować!
Ale zacznijmy od początku.Nigdy nie należałam do kruszynek:)W zwiazku z tym całe życie walczyłam o pozbycie się zbędnych kilogramów.Testowałam chyba większość możliwych diet z różnym skutkiem.Jednak w momencie gdy zaszłam w ciążę wiedziałam, że prawdziwe wyzwania są dopiero przede mną. 
Nie myliłam się! Przez 9m-cy tego co niektórzy nazywają pięknym czasem(czego ja nie mogę powiedzieć) myślałam miedzy innymi o tym jak wiele pracy będę musiała włożyć aby osiągnąć figurę marzeń.Dwa mce temu urodziłam przez cc,więc jak to ujmują lekarze potrzebuję wiele więcej czasu niż po porodzie sn.Na moje szczęście los dał mi przepiękną i grzeczną(jak na razie)córeczkę,dzięki czemu mam sporo czasu,który mogę poświęcić na powrót do formy.

Przeniesienie

Witam!
Kilka dni temu postanowiłam założyć blog, w którym chcę opowiadać o tym jak wygląda moja walka o piękna sylwetkę:)
Postaram się skopiować moje posty z poprzedniego bloga , który tu przenoszę.