czwartek, 24 stycznia 2013

Mamuśka...

Dziś wpis z serii moja walka ze stereotypami...
Może wydać się to niektórym dziwne, ale krew gotuje mi się jak wyrywając się z domu w sobotni wieczór wchodząc do baru od wejścia słyszę"...MAMUŚKA...".Może dalszy ciąg wpisu rozjaśni powód mojego niezadowolenia z tego,że nagle wszyscy znajomi zapomnieli,że nazywam się AGATA. Owszem  moje życie ostatnio kręci się w koło maleńkiego najsłodszego na świecie uśmiechu i kocham te zajęcie,choć miewam lepsze i gorsze dni jak każda z mam. Biegam całymi dniami za Amelka, która jest istnym wulkanem energii. Człowiek nie mrugnie oczami a ona jest już po drugiej stronie pokoju. Czasem wolę włożyć ją do łóżeczka poczytać, pośpiewać , cokolwiek byleby nie zrobiła sobie krzywdy. Jest teraz na etapie do większości przedmiotów jestem w stanie dosięgnąć, a jeśli nie to się powspinam i każda sekunda nieuwagi kończy się niemal moim zawałem serca na widok nieograniczonej pomysłowości mojej 13 m-cznej córeczki:)Jakby było mało mam 6 letniego psa,który dla równowagi w przyrodzie ,gdy Amelka rozwija się w zastraszającym tempie , on uwstecznia się i coraz częściej zachowuje się jak maleńki szczeniaczek. Dla ścisłości Baster jest amstaffem i waży 30 kg więc jego szczenięce zachowania podnoszą me ciśnienie momentami do granic. Wiadomo, że nie omija mnie całe pranie, latanie na miotle,tańczenie z garami i cała reszta kurodomowania:)
 I tak cały tydzień, więc czy nie mam prawa wyjść raz na ruski rok kulturalnie ze znajomymi napić się drinka i przez ten jeden jedyny moment w tygodniu odpocząć od faktu, że jestem szczęśliwą mamą, ale także nadal człowiekiem, który potrzebuje odpocząć? Teoretycznie powinno mi być miło,że ktoś interesuje się moim maleńkim wielkim cudem, tylko czemu te wszystkie pytania zadają mi gdy ja właśnie od tej codzienności muszę odetchnąć. Dla czego nikt nie mówi tak do mnie na mieście? Może powodem jest to,że wszyscy gdzieś pędzą, nie mają czasu na rozmowę? Może tylko %  wzmagają w "znajomych" chęć posiadania wiedzy na temat mojej "nowej" roli, a może po prostu niektórzy ludzie uważają ,że posiadanie dziecka zobowiązuje nas do tego,że o niczym innym nie powinno się już rozmawiać...
Mam nadzieję,że zanim zostałam mamą nie mówiłam tak do koleżanek, które miały dzieci wcześniej niż ja..
Jeśli mówiłam to przepraszam,że zakłócałam ich 5 min resetowania się i nabierania sił na kolejne godziny spędzone na na kolanach w poszukiwaniu smoczka, zbieranie zabawek i takie tam inne zajęcia związane z byciem mamą:)

2 komentarze: