czwartek, 18 października 2012

Grudzień tuż tuż...

Jeśli ktoś śledzi tego bloga pomyśleć może ,że jestem szalona...Sama właśnie ostatnio tak myślę.
Mam tysiąc pomysłów na minutę. Oto kolejny:)
W związku z tym,że pierwszy rok życia mojego dziecka zbliża się wielkimi krokami moja determinacja bądź desperacja sięga zenitu. Moje ciało bardzo się zmieniło od porodu, ba jestem chudsza niż byłam przed ciążą, jednak to dla mnie nadal mało. Wiem,że jeśli nie osiągnę teraz efektu o którym marzę przez całe życie nie osiągnę go nigdy i wiecznie będę niezadowoloną z siebie i sfrustrowaną babą:)
Dieta...Od samego słowa człowiek jest głodny.Przeszłam ich już naprawdę wiele. Każda miała swoje plusy i minusy, i każda w moim przypadku kończyła się szybszym bądź wolniejszym efektem jojo.
Przy diecie Dukana efekty były spektakuarne i utrzymywały się najdłużej.
Postanowiłam więc,że zaatakuję jeszcze raz.
Dziś mija 4 dzień pierwszej fazy tzw "ataku"
Przy pierwszym podejściu ok 2 lata temu miałam po 5 dniach tej fazy -5 na wadze.
Tym razem nie jest tak łatwo waga spadła zaledwie o 1,5 kg.
Jednak nie mam zamiaru się poddawać,gdyż zdaję sobie sprawę,że ćwiczenia mogą powodować nawet przyrost wagi. Dla mnie liczyło będzie się tym razem bardziej zmniejszanie się obwodów.Spadek wagi będzie tylko miłym dodatkiem.
Z utęsknieniem czekam na koniec fazy 1.W kolejnej w końcu można jeść warzywa, a to ich najbardziej mi brakuje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz